poniedziałek, 14 lipca 2014

Ku pokrzepieniu brazylijskich serc

Wciąż zakochana w eyelinerze Essence wczoraj śmigałam w takim brazylijskim, szybkim makijażu. Jak Wam się podoba?


Zakręcona rzęsa...




Użyłam:
Twarz:Revlon Color Stay Buff, Anti Shine Kryolan, Róż(o którym zapomniałam przed zdjęciem) Bourjois 34, 
Oczy:baza I <3 Stage Essence, cienie: beż Inglot, chłodny brąz Inglot, matowy żółty Matt Eyeshadow My Secret, eyeliner Beach Criusers Essensce, tusz Maybelline Rocket Volume

Upał mnie dziś dobija więc znikam i odpoczywam po męczącym poniedziałku. Na poprawę nastroju dorwałam pastę oczyszczającą z Ziaja, nowa seria z liśćmi Manuka. Bardzo jestem ciekawa.

Do Następnego
Gil

niedziela, 13 lipca 2014

Intensywna, ślubna próba.

Dziś zawitała do mnie Paulina, na swój ślubny makijaż próbny. Makijaż był inspirowany zdjęciem, które mi przesłała. Intensywny i mocno wyciągnięty. Zobaczymy jak przetrwa próbę dzisiejszego upału. Wyszła uśmiechnięta i zadowolona. Zapraszam na zdjęcia :)








Gil ;*

sobota, 12 lipca 2014

Mint chocolate

Zainspirowana nowym eyelinerem kombinuje i łącze go z czym się da. Poniżej efekty ;)





Użyłam:
Twarz: podkład True Match, N1 Ivory, Puder transparentny Kryolan, 
bronzer W7 Honolulu, róż Bourjois Rose d'Or, korektor Eveline Art Scenic 2 w 1
Oczy: baza I <3 Stage Essence, cienie Paleta Sleek Au Naturel i Inglot, pojedyńczy cień Sensique, Eye Dust z My Secret, czarny kohl, 
eyeliner Essence Beach Cruisers, tusz Maybelline Rocket Volume
Brwi: Mineral Eyeliner Vipera 03
 


Cmok!
Gil

piątek, 11 lipca 2014

Odkrywam w sobie pierwsze objawy zakupoholizmu.

Nie żartuje. Przyspieszony oddech, rozszerzone źrenice, zmysły wyczulone na najmniejszy szczegół. Cudowne uczucie! :D
Szaleje ostatnio... aż za za bardzo. Promocje kosmetyczne w starej, dobrej Biedrze, Rossman, Hebe... Jak żyć! Za co kupować jak moje chciejstwo nie chce się skończyć. Dobrze mieć takiego M. przy boku, nie zdającego sobie sprawy z zagrożenia i ZACHĘCAJĄCY! do kolejnego zakupu. Przecież nie sprawie mu przykrości odmową.

Zdecydowanie najistotniejszym zakupem była moja wymarzona sukienka. Idealna, weselna stylówka. Sutaszowe kolczyki i delikatne sandałki dopełnią dzieła. Ale o tym planuje zupełnie osobną notkę. Tak, tak :D Strzele sobie ałtfit of de dej! A jak!

Prym wiodą zakupy kosmetyczne. Zapraszam poniżej na foto-relacje tego co ostatnio udało mi się dorwać. Już dziś zabieram się za ostre testowanie. Co za tym idzie zaleje Was recenzjami i makijażami. Mam również na sprawdzeniu nowy aparat. Nikon Coolpix p520. Dziś mieliśmy pierwsze, nieśmiałe zetknięcie, ale widzę w nim blogowy potencjał. Chyba się polubimy, zakupimy i zaoszczędzimy tak, ze wystarczy na pierścieniówkę :D Taka jestem zaradna. 
Koniec gadania! Czas na fotki!

Biedronkowy Cosmabell. Już użyty. Do 2 tyg czekam na efekty ;) Dostępny również w Hebe.


 Taaak! Dorwałam ostatni eyeliner z limitki Essence. Zakochana po pierwszym użyciu <3



Szukałam nudziaka na próbny makijaż ślubny. W niedziele zobaczymy czy zadowoli przyszłą pannę młodą.


Znów biedronka. Dorwałam elektryczną szczoteczkę do twarzy w koszyku przecen. Nie mogę się doczekać pierwszego użycia.



Żel pod prysznic Isana Med Urea. Myjący kolega balsamu, o którym pisałam Wam tutaj KLIK!

Wzięłam na próbę z braku laku. Uwielbiam odzywkę Nivea. Żółty kolega z masłem karite dal rade, ale bez zachwytów. Jak będzie teraz?



Kolejna butla mojego ulubionego bezSLSowca. Jakiż on jest wielofunkcyjny!


Skuszona opiniami na blogach podejmę probe z micelarnym żelem. Zobaczymy jak oceni go moja skóra.


Uff. Trochę się tego nazbierało. Nie, żebym miała się uczyć na jutrzejszą dermatologie :D Ostatni egzamin jakoś nie przeraża. Musi być dobrze! Teraz uciekam bo już mnie skręca, żeby użyć moich nowości!

Gil ;*

niedziela, 6 lipca 2014

Jeżeli w logo jest jednorożec to musi być dobrze - o bazie Lime Crime słów kilka.


Nikogo raczej nie zaskoczę jak napisze, że się roztapiam... Jestem jak Olaf przy kominku. Zdecydowanie nie mój klimat. Jestem dzieckiem zimy :)

Wykonywanie makijażu w takie dni jest dość... ryzykowne? Przy mojej tłustej skórze wszystko spływa i błyszcze, ale nie jak diamentowa Rihanna tylko jak bobas wysmarowany oliwką. Cóż począć. Przy takich temperaturach nawet cienie potrafią mi się zrolować czego zdecydowanie nikt nie lubi. Wtedy na pomoc przychodzi mi moje odkrycie, które opisywała już Dressed in Mint o tutaj ---> http://dressed-in-mint.blogspot.com/2014/01/recenzja-lime-crime-eyeshadow-helper.html

Nie ukrywam, że jej pozytywna opinia wpłynęła na mój wybór. Wahałam się właśnie między bazą UD do mojego kufra. Ostatecznie - jednorożce zwyciężyły! 
Poniżej pokrótce zrecenzuję baze Lime Crime Eyeshadow Helper


Opakowanie uległo zmianie. Tamto było przesłodkie. Natomiast aktualne zachowało tylko piękny liliowy kolor. Reszta jest prosta, czytelna i stonowana. Prostota zawsze in plus.


Na szczęście jej zalety nie kończą się tylko na opakowaniu. Mogłoby to być dość smutne biorąc pod uwagę jej cenę - 94 zł. Uwierzcie mi, broni się!
Za tę kwotę otrzymujemy 10 g produktu, który jest okrutnie wydajny. Wystarczy odrobina na palec i spokojnie pokryjemy obie powieki. Z tym nakładaniem jednak radzę się spieszyć bo baza "zasycha". Właśnie dzięki temu jest tak trwała i nie do ruszenia. Jej cielisty kolor delikatnie wyrównuje koloryt skóry.



Zalety? Proszę bardzo:

  • Wydajna
  • Świetnie "łapie" cienie i podbija ich kolor
  • Sprawdziłam przy upałach - wytrzymuje powyżej 12 godzin. Serio, serio ;)
  • Wodoodporna. Zrobiłam test przed zmyciem makijażu. Ochlapanie wodą i późniejsze pocieranie mokrymi dłońmi ruszyło makijaż dopiero po jakimś 10 pociągnięciu. Jest WOW!
  • Nie podrażnia, jest bezzapachowa. Nie wywołała u mnie zaczerwienienia czy łzawienia.
 Wady?
  •  Niestety cena i dostępność. W Polsce jest dostępna tylko w e-drogerii Best Make up.Dajcie znać jeżeli gdzieś ją jeszcze spotkaliście. Mam nadzieje, ze dożyje czasu, kiedy Lime Crime będzie do zmacania w Sephorach albo Douglasach bo nie ma u nich kosmetyku, który mnie nie zachwyca.       
Baza świetnie sprawdzi się u osób, które profesjonalnie zajmują się makijażem lub u testerek nowości. Na co dzień spokojnie można poszukać jakiegoś zamiennika. Chociaż teraz widzę, że po użyciu tej bazy straciłam zainteresowanie moją poprzednią. 

Na koniec pierwsze foto mojego makijażu. Jeszcze idzie mi to dość topornie, ale ćwiczenie czyni mistrza!

   
Użyłam: Matowego fioletu i jasnego różu od My secret, fioletu z palety Acid Sleek, beż z palety Inglot, Lasting drama eyeliner Maybelline, Tusz Rocket Volume, brwi niedbale umalowane cieniem z czwórki z jedwabiem od Wibo. Podkład True Match i korektor Eveline.

 Do następnego!

Gil                                                                                                                  

czwartek, 3 lipca 2014

O takim jednym, który na prawde nawilża...

Na wstępie bardzo przepraszam za opóźnienie! Walczyłam ze sobą, aparatem i  pracą, ale już jestem z powrotem!


Dziś o zupełnie niepozornym i nie przykuwającym uwagi balsamie   
Isana Med Urea +,  10% Urea


Pochodzi oczywiście z półki Rossmana. Balsam występuję w dwóch stężeniach (?) 5 i 10 % mocznika. Biorąc pod uwagę moją suchą na wiór skórę nóg, wybrałam dziesiątkę. Nie żałuję.
Cena balsamu to 7,59zł / 250ml, więc ryzyko żadne.

Sięgnęłam po niego skuszona pozytywnymi opiniami na blogach. Duży plus to fakt, że jest bezzapachowy, a jego konsystencja jest dość bogata. Balsam jest dość tłusty, trzeba poświęcić chwilę by go wmasować. A potem można się już tylko cieszyć na prawdę nawilżoną skórą. I to tak nawilżoną, że nakładając go wieczorem czuje jego działanie przez następne 24 godziny. Cudo? Dla mnie owszem! Niestety jest jednak jeden minus... Pisałam wyżej o tłustej formule i niestety jest ona odczuwalna. Ciało się lekko "lepi" po jego nałożeniu i jest wyczuwalny film. 
Ja jestem w stanie się poświęcić dla uczucia miękkości jaki mi daje. Na prawdę, pierwszy balsam który rzeczywiście "coś" robi!

Jeżeli chodzi o skład to zapraszam tu:


Opakowanie jest proste. Etykiety przejrzyste i czytelne. Plus za polskie tłumaczenie. Butla - poręczna i płaska, więc wszędzie się wciśnie.

Z tej serii est jeszcze dostępny krem do twarzy, dłoni i stóp, a także żel do mycia. Przy następnym robieniu Rossmanowych zapasów, któreś z nich znajdzie się w moim koszyku.

Polecam osobą które nie są "uczulone" na tłuste, bogate balsamy.


Teraz kiedy znalazłam jakiś wspólny język z aparatem może uda mi się wrzucić zdjęcia codziennych makijaży. O ile światło o 6 rano będzie łaskawe :) Póki co mam jeszcze w planach recenzje dwóch baz - do oczu i twarzy. Śledźcie nasz fb: 
https://www.facebook.com/gilibetty

Do następnego!
Gil ;)