piątek, 31 października 2014

Szybka Hallowenowa Inspiracja - Diabelska Wiedźma

Z racji choróbska wszystkie próby stworzenia czegoś nowego legły w gruzach.
Dlatego zapraszam na moją "starszą" wersję wiedźmy.
Modelka: Monika
Fotograf: Marcin Micuda




Strasznie sexownie.

Do następnego
Gil ;*

środa, 29 października 2014

Laserowa depilacja z Glamour Vectus w Krakowie. Czyli pierwsze wrażenie z laserowego starcia!

Jakiś czas temu otrzymałam ciekawego maila z propozycją współpracy - spotkanie blogerskie połączone z prezentacją Lasera Vectus w salonie i możliwością wykonania jednego zabiegu. Szczerze mówiąc, na początku się roześmiałam. Dlaczego? Otóż już od paru ładnych lat, za każdym razem kiedy muszę wykonać depilację jakiejkolwiek części ciała, powtarzam sobie: "Jak będę bogata to strzelę sobie depilacje całego ciała!"
Sądzę, że domyśliliście się, że od razu się zgodziłam.. ;)
Po pierwsze dlatego, ze chciałam zawsze spróbować laserowej depilacji, po drugie miało to być mini spotkanie blogerskie. Zawsze chciałam poznać piszące dziewczyny i w końcu się udało :)


O godzinie 18 zjawiłam się w salonie gdzie czekała już Ewa nasz szkoleniowiec i organizatorka spotkania oraz Agnieszka kosmetolog i laserospecjalistka (nazwa wymyślona przez autora tegoż posta). Przygotowano dla nas wygodne miejsce spotkania. Oprócz materiałów informacyjnych i prezentacji, która wprowadziła nas w historie i działanie lasera Vectus, czekała na nas miła niespodzianka w postaci słodkiego poczęstunku, ciepłej i niezbędnej w ten ziąb herbaty oraz wina.





Ewa w bardzo skondensowany, konkretny sposób opowiedziała o laserze, jego sposobie działania i efektach. Brzmiało baardzo zachęcająco! Poniżej kilka informacji ze strony internetowej Glamour Vectus *klik*




Jak działa Laser Diodowy.Laser diodowy emituje łagodną wiązkę promieni, pochłanianą przez barwnik włosa, co prowadzi do zniszczenia jego cebulki. Należy jednak dodać, że nie wszystkie włosy rosną równocześnie. Część z nich znajduje się w fazie wzrostu i właśnie one reagują na światło lasera. Pozostałe włosy są w fazie inwolucji i spoczynku. Po tym okresie część włosów znów wchodzi w aktywny etap wzrostu. Dlatego też, aby usunąć prawie wszystkie włosy zabiegi muszą być powtórzone. Podczas jednego zabiegu można usunąć do 30 % owłosienia. 

Dlaczego warto wybrać Laser Diodowy Palomar Vectus.
PALOMAR VECTUS™ to prawdziwie innowacyjna technologia trwałego usuwania owłosienia. Jest skuteczna i bezpieczna dla każdego koloru skóry oraz każdego koloru owłosienia. Jej wyjątkowość polega na tym, że skutecznie działa nawet tak trudne do usunięcia włosy jak rude czy jasny blond! Jest najnowszym, najszybszym i zarazem najmocniejszym systemem do depilacji laserowej na świecie.

Nowoczesne technologie w laserze Palomar Vectus.

  • SKINTEL inteligentny czytnik poziomu melaniny w skórze . Określa on poziom melaniny i na podstawie odczytu automatycznie dobiera optymalne parametry zabiegu. Indywidualne ustawienia umożliwiają zastosowanie wyższej energii, bez ryzyka poparzenia. Dzięki temu zabieg jest efektywniejszy i bardzo bezpieczny.
  • PHOTON RECYCLING. Techologia która polega na ponownym wykorzystaniu światła lasera w naturalny sposób odbijającego się od skóry. Tym samym, energia emitowana przez laser wykorzystywana jest efektywniej, a skuteczność procedury radykalnie wzrasta.
  • ADVANCED CONTACT COOLING. System chłodzący który powoduje, że skóra chłodzona jest przed, w trakcie i po emisji światła. W rezultacie wyczuwalność ciepła w trakcie procedury jest minimalna, a jej komfort znacznie wzrasta.
  • NAJSZYBCIEJ PRACUJĄCY SYSTEM. Dzięki zwiększonej końcówce zabiegowej pozwala wykonać epilację dużych powierzchni w zaledwie kilka minut
Prawda, że zachęcająco?

Po miłej pogawędce zostałam zaproszona na zabieg. Zdecydowałam się na depilację pach. Bardzo spodobał mi się motyw wypełniania specjalnej karty klienta. Bezpieczeństwo zarówno jego jak i osoby wykonującej zabieg przede wszystkim. Położyłam się na łóżku, założyłam okulary zamknęłam oczy i po 2 minutach było już po. Bardzo pozytywnie mnie to zaskoczyło bo nie spodziewałam się aż tak szybkiej akcji.




 Co do samego zabiegu. Najpierw Agnieszka sprawdziła grubość i zawartość melaniny w skórze za pomocą Skintel, o którym pisałam wyżej. Następnie punktowo i dokładnie przykładała głowice lasera. mogę potwierdzić, ze chłodzenie rzeczywiście jest wyczuwalne zarówno przed jak i po "strzale". Co do bólu - tutaj sprawa jest bardzo indywidualna. Ja odczuwałam bardzo silne ciepło. Jednak porównując laser do depilacji woskiem bezapelacyjnie wygrywa laser.
Agnieszka, kosmetolog,  nawiązuje szybki i bardzo miły kontakt, więc nawet o tym bólu/cieple można zapomnieć.

Co z efektami? Ciężko jakkolwiek ocenić po tych kilku dniach i jednym zabiegu. Na tę chwile włosy odrastają zobaczymy co stanie się z nimi w trakcie. Nie miałam żadnego podrażnienia czy większego zaczerwienienia.
Nie martwcie się jednak! Jakimś cudem zostałam wylosowana i wygrałam cały zestaw zabiegowy, więc zdam wam dokładną relację z tego czy laserowa depilacja ma sens i jest warta Waszych pieniędzy.


Mam dla pierwszych pięciu z Was  pięć zniżek 50% na pierwszy zabieg laserowej depilacji! Jeżeli jesteście z Krakowa lub okolic i chciałybyście skorzystać, zapraszam do kontaktu mailowego i w komentarzach.





Spotkanie odbyło się w salonie Glamour Vectus w Krakowie ul.Hugona Kołłątaja 6/1.
Kontakt i namiary? Proszę bardzo!



 Najlepszy znak kobiety ;)

Na spotkaniu była nas w sumie 6 razem z Ewą:
 
Od lewej: Beata, Hania, Justyna, Ja, Joanna
Mam nadzieje, że to nie ostatnie nasze spotkanie. Zapraszam do obserwacji naszych blogów gdzie pojawią się kolejne recenzje zabiegów.

czwartek, 23 października 2014

Like a V...iolet

Dziś wpadam na szybko z mini makijażem. Samo oko bo jakoś czas przed wyjściem leci dużo szybciej niż po. 






.::Użyłam::..

Twarz:Podkład Under 20, puder sypki Yves Rocher
Brwi: Maybelline Color Tatoo Permanent Taupe
Oczy: baza Essence i kredka Jumbo Milk od NYX , cienie Matt eyeshadow My secret, Eye Dust My secret rzęsy Maybelline Rocket Volume 
 
Również serdecznie zapraszam was na portal kosmetyczno-lifestylowy
 
 
Publikuję tam dla Was artykuły o tematyce raczej stricte kosmetycznej/kosmetologicznej.


FB:
Gil :)

poniedziałek, 20 października 2014

Facelle - czyli mój multikosmetyk!

Kiedyś zobaczyłam na pudelku.pl jakże wstrząsająco brzmiący tytuł:

Krupińska: "Zmywam twarz płynem do higieny intymnej"

Oł noł?!
Oł yes!

O wielorakim zastosowaniu żelów do higieny intymnej jest w blogosferze głośno już od dłuższego czasu.  Również i ja tam się dowiedziałam o tym cudzie kosmetycznym. Potem w trakcie studiów, ogarniania większej ilości pozycji w składach i potwierdzeniu tego u samej Pani Agnieszki prowadzącej u mnie pracownie - miałam pewność. Muszę go mieć!

Padło jak zwykle na Rossmann i taniutki, skromniutki Facelle. Wybrałam go ponieważ jako jeden w nielicznych nie ma w składzie SLS. Moja skóra czasem płata mi psikusy, głównie dłonie i on był mi lekiem i nadzieją w gorszych dniach.


Cena około 6-7 zł za 300 ml. Bardzo często można wyhaczyć go na promocji za 5 i mniej złotówek. Wtedy kupujecie hurtem, no bo wiecie, okazja!

Jeżeli chodzi o skład to przedstawiam poniżej:

Aqua, Lauryl Glucoside, Cocamidopropyl Betaine, Lactic Acid, Glycerin, Sodium Chloride, Sodium Benzoate, Coco-Glucoside, Glyceryl Oleate, Sorbitol, Urea, Propylene Glycol, Allantoin, C12-15 Alkyl Lactate, Parfum, Serine, Sodium Lactate, Butylene Glycol, Chamomilla Recutita Flower Extract, Persea Gratissima Fruit Extract, Ethoxydiglycol, Bisabolol, Potassium Sorbate.

Chciałabym Wam przybliżyć skład tego produktu i tu z pomocą przychodzi mi Baza INCI od Arsenic BAZA INCI U ARSENIC *klik*

Wsześniej wspomniałam o SLS. W przypadku mojej skóry jest on odpowiedzialny za wszystkie podrażnienia i przesuszenie. A cóż to takiego?
Arsenic pisze:
 
"Sodium Lauryl Sulfate = SLS - Surfaktant, środek powierzchniowo czynny, silnie pieniący. Typowe detergenty syntetyczne, stosowane od dawna w przemyśle do odtłuszczania i mycia urządzeń oraz pomieszczeń. Powodują przesuszenie skóry, zaburzają wydzielanie łoju i potu, upośledzają czynności gruczołów apokrynowych, podrażniają skórę, wywołują świąd i wypryski. Uszkadzają osłonki włosów powodując łamliwość i rozdwajanie włosów."

Sami widzicie. Jest się z czego cieszyć. Dobrze wróćmy do analizy składu Facelle. Dalej również pomaga nam Arsenic. Oto kilka najważniejszych, bo znajdujących się na początku składu pozycji. Dalej mamy głównie ekstrakty z rumianka czy awokado. Oraz substancje zapachowe i łagodzące.
 
Lauryl Glucoside -Substancja hydrofilowa, rozpuszczalna w wodzie. Bezpieczna dla środowiska - biodegradowalna. Substancja łagodna dla skóry, łagodzi ewentualne drażniące działanie wywołane przez anionowe substancje powierzchniowo czynne na skórę. Substancja myjąca - usuwa zanieczyszczenia z powierzchni skóry i włosów. W pełni naturalny, zgodny z ekologicznymi normami, zaaprobowany przez BDIH do stosowania w kosmetykach ekologicznych.
 
Cocamidopropyl BetaineAmfoteryczna substancja powierzchniowo czynna otrzymywana z kokosa. Główne zastosowanie to preparaty myjące. Substancja myjąca, pianotwórcza, stabilizująca i poprawiająca jakość piany w mieszaninie z anionowymi substancjami powierzchniowo czynnymi. Aprobowany przez ECOCERT do stosowania w kosmetykach naturalnych.
 
Lactic Acid - Kwas mlekowy należy do grupy kwasów alfa-hydroksylowych (AHA), o działaniu złuszczającym, nawilżającym i przeciwstarzeniowym.Naturalny konserwant i regulator pH. 
 
Glycerin – Gliceryna. Hydrofilowa substancja nawilżająca. Ma zdolność przenikania przez warstwę rogową naskórka, dzięki czemu pełni rolę promotor przenikania - ułatwia w ten sposób transport innych substancji w głąb skóry. Humektant - zapobiega krystalizacji (wysychaniu) masy kosmetycznej przy ujściu butelki, tuby itp. Wspomaga działanie konserwujące poprzez obniżenie aktywnośći wody, która jest doskonałą pożywką dla drobnoustrojów. Efekt nawilżający uzyskuje się tylko wtedy, gdy wilgotność powietrza nie jest mniejsza niz 65%. Jeśli jest ona mniejsza, gliceryna nie przyciąga cząsteczek wody z powietrza, ale pobiera ją z dolnych warstw skóry, czyli silnie ją wysusza!  
 
Sodium Chloride – Chlorek sodu, sól kuchenna. Wpływa na konsystencję kosmetyków myjących - powoduje wzrost lepkość w preparatach zawierających anionowe substancje powierzchniowo czynne.
 
Sodium BenzoateBenzoesan sodu. Sól sodowa kwasu benzoesowego, jak i sam kwas benzoesowy to konserwanty, czyli substancje zabezpieczające kosmetyk przed skażeniem mikrobiologicznym. Są one dopuszczone przez organizacje certyfikujące do stosowania w kosmetykach naturalnych. 
 
Coco-Glucoside - Poliglukozyd kwasów oleju kokosowego. Bezpieczna dla środowiska - biodegradowalna. Stabilna chemicznie. Niewrażliwa na zmiany pH. Substancja bardzo łagodna dla skóry i błon śluzowych. Łagodzi ewentualne działanie drażniące wywołane przez anionowe substancje powierzchniowo czynne. Substancja myjąca - usuwa zanieczyszczenia z powierzchni skóry i włosów.

Glyceryl Oleate - Naturalny emulgator na bazie oliwy z oliwek, posiada silne właściwości nawilżające. Posiada certyfikat EcoCert.

Sorbitol – D-glucytol. Substancja hydrofilowa, nawilżająca. Wiąże wodę na powierzchni naskórka, dzięki czemu odpowiednio nawilża. Zmiękcza i wygładza skórę i włosy. 
 
Urea - Mocznik to substancja występująca naturalnie w naszym organizmie. Jest on jedną z istotnych składowych NMF (Natural Moisturizing Factor) - naturalnego czynnika nawilżającego skóry, który odpowiada za odpowiednie nawodnienie warstwy rogowej naskórka.
 
Propylene Glikol - Substancja pochodzenia chemicznego - otrzymywana z ropy naftowej. Utrzymujące wilgoć produktu. Hydrofilowa substancja nawilżająca skórę. Ma zdolność przenikania przez warstwę rogową naskórka, dzięki czemu pełni rolę promotora przenikania - ułatwia w ten sposób transport innych substancji w głąb skóry. Stosowane w wielu kosmetykach jako rozpuszczalnik. 
 C12-15 Alkyl LactateEster kwasu mlekowego i alkoholi tłuszczowych C12-15. Substancja aktywna. Może wnikać w głąb naskórka. W naskórku rozkłada się do kwasu mlekowego. Hydrofobowa – nie rozpuszcza się w wodzie. Emolient. Zastosowany w preparatach do pielęgnacji skóry i włosów tworzy na ich powierzchni warstwę okluzyjną (film), która zapobiega nadmiernemu odparowywaniu wody (jest to pośrednie działanie nawilżające), przez co kondycjonuje skórę i włosy, czyli wygładza i zmiękcza. Substancja keratolityczna, złuszcza naskórek.

Uff. Chwała Arsenic za taką bazę. Warto przeczytać i zanalizować co znajduje się w naszych płynach. 
Dlaczego Facelle jest dla mnie multikosmetykiem? Bo mogę zabrać go w podróż i nic więcej mi nie trzeba. Użyję go zgodnie z przeznaczeniem do higieny intymnej. Umyje nim całe ciało bez późniejszego uczucia ściągnięcia/podrażnienia/przesuszenia. Następnie zmyję nim twarz i usunie cały makijaż bez zbędnego tarcia. A gdy moje włosy nie lubią się z jakimś szamponem on jest mi opatrunkiem.
To jest cudo. Perełka Rossmannowska, którą trzeba mieć i wypróbować.

A ty masz już swój Facelle?
Co o tym sądzicie?
 Zapraszam do komentowania i obserwacji! 

FB:
 
Instagram: 
 
Zapraszam również na portal belgisto.pl gdzie znajdziecie moje artykuły o tematyce kosmetycznej!
 
Gil ;*
 
 

 

wtorek, 14 października 2014

Eye with Candy line i współpraca z portalem belgisto.pl

Wpadam do Was na szybko z moim dzisiejszym makijażem ;)




.::Użyłam::..

Twarz: Revlon CS 150, Puder Kryolan, Róż Bourjois nr 34, Bronzer Honolulu w7
Brwi: Maybelline Color Tatoo Permanent Taupe
Oczy: baza Maybelline Color Tatoo Permanent Taupe i kredka Jumbo Milk od NYX , cienie MakeUp Revolution Matte Brights, Ultra Matt Darks Sleek, eye liner Lovely w pisaku PinUp  rzęsy Maybelline Rocket Volume 
 
Również serdecznie zapraszam was na portal kosmetyczno-lifestylowy
 
 
Publikuję tam dla Was artykuły o tematyce raczej stricte kosmetycznej/kosmetologicznej.
Zapraszam do czytania. portal powoli się rozkręca.

niedziela, 12 października 2014

Pierwsza jesienno-zimowa wishlista

Przeglądam blogi i zazdrością patrze na  pięknie stworzone wishlisty. Na zazdrości się nie skończyło na szczęście i sama spróbowałam swoich sił. Nie jest to szczyt moich możliwości, ale praktyka czyni mistrza! Ważne, aby lista spełniła swoje zadanie skreślania z niej poszczególnych chciejstw.































1. Znane już wszędzie i wszystkim świeczniki/ osłonki z IKEA. Jak widać tak blisko, a tak daleko. Czego ja bym tam nie powkładała!

2. Zbliża się zimno świąteczny czas, więc zaczynam kolekcjonować świece, świeczniki i lampiony. Te zawsze mi się marzyły. Będą się idealnie prezentować na parapecie. IKEA.

3. Skórzane rękawiczki. Te akurat pochodzą z H&M. Z kokardą zamiast paska też mile widziane.

4. Duża, frędzlasta chusta z ukochanym, góralskim motywem. Mam taką, ale z tych małych, a ja lubię się omotać. Chyba koniecznie w tym celu trzeba jechać do Zakopanego ;) Co sądzicie?

5. Bielizna Intimissimi. *ciężki oddech*

6. Cotton ball lights. Kocham światełka co ja poradzę. te prezentują się wyjątkowo. Może jak mnie będzie męczył talent sama się podejmę stworzenia kilku balls'ów.

7. Prócz łazienkowego i dużego lustra ściennego nie posiadam lustra które mogłabym postawić na biurku i malować się w dziennym świetle. Jest mi ono niezbędne, a IKEA dodaje w gratisie piękny wygląd.

8. The Balm Mary Lou manizer. Cały czas trzymam dla niego miejsce w kufrze. Szukam zastępstwa, ale ta słodzizna kiedyś musi być moja!

9. Sleek Del Mar. Z ostatnich nowości tę chcę najbardziej. Kolory wspaniałe. Co nie zmienia faktu, że kiedyś chciałabym udomowić wszystkie ich palety.

10. O folii z Make up Revolution i jej użyciu wspominałam TUTAJ *klik* . Są jak pokemony. Chce się je mieć wszystkie.

11. Tutaj mamy marzenie długoterminowe, Teraz nie mam warunków na toaletkę, ale jeśli kiedyś zmienimy mieszkanie to trzymajcie mnie bo nie wytrzymie! Oczywiście IKEA.

12. O woskach i moich nad nimi rozpływaniach pisałam TUTAJ *klik* . W najbliższy weekend skorzystam z rabatów i porwę do domu kilka zapachów. Wyszły już Świąteczne Yankee, a że u mnie święta mogą być cały rok to roztopie zaraz po powrocie do domu.

13. Z biżuterią jest u mnie ciekawa sprawa. Podoba mi się mnóstwo rzeczy od pierścionków po wielkie naszyjniki. Zawsze z rozrzewnieniem zostawiam je na sklepowych półkach, ale jak już kupię... to w niej nie chodzę. Muszę sobie znaleźć ku temu więcej okazji. Tutaj H&M.

14. Urzekł mnie ten sweterek. Wyszukałam go na polyvore.com. Koniecznie potrzebuję odświeżyć szafę. Wieki nie byłam na zakupach. Na pierwszy strzał pójdą chyba moje ulubione SH.

15. I na koniec. Wisienka na torcie. Lampa pierścieniowa. Marzę o niej i śnie. Problem z moim brakiem czasu na makijaż mógłby się zupełnie rozwiązać.


Najtrudniejsze w tworzeniu tej listy było jej ukończenie. Każda kolejna rzecz przypominała mi o innej, którą chciałabym mieć. Wszystkim, którzy chcieliby mnie kiedyś uszczęśliwić, polecam zapisać ten post :D


A Wy? o czym sobie marzycie??


Zapraszam do komentowania i obserwacji!

czwartek, 9 października 2014

Otulona zapachami...

Starannie i pieczołowicie odrywałam maleńkie kawałeczki z tarty od Yankee Candle. Kupiłam ją rok temu i topiłam ją w wyjątkowych okolicznościach. Głownie w czasie zimowo-jesiennym. Jednak mimo moich usilnych starań został mi ostatni kawałek.
W tym miejscu całą winę mojej zajawki zapachami zrzucam na blogi! Co prawda od dawna miałam świeczkową zajawkę i miałam ich mnóstwo. jednak blogi sprawiły, że zaczęłam poznawać woski, granulki, wspaniałe świece i nowe firmy.
Adresów internetowych, gdzie mogłabym je zakupić znam mnóstwo, ale jeśli chodzi o zapach muszę go wybrać nosem. Żadne opisy nie sprawią, ze będę wiedzieć, ze to "ten jedyny!". Na tę chwilę oczywiście ;)
Szwędając się ostatnio po krakowskiej Bonarce zobaczyłam niewielką, białą wyspę. Obok H&M-u. 
Instytut Aromatu brzmiała nazwa. Mało brakowało, a przeszłabym obojętnie obok tego cud stoiska!
Czuwało nade mną coś dobrego bo podeszłam i przepadłam. Oczy mi rozbłysły, policzki się zaróżowiły, a zmysł węchu zaczął hulać na pełnych obrotach.

Zdjęcie pochodzi ze strony FB firmy

Znalazłam swój nowy dom.
Znalazłam miejsce gdzie zawieruszone w portfelu drobne, znajdą się w dobrych rękach.


Do wczoraj żyłam w  nieświadomości, że wosków/świec/granulek nie dorwę nigdzie stacjonarnie w Krakowie w normalnych cenach. A tu taka wspaniała niespodzianka.

Dlaczego Wam o tym piszę? 

Po pierwsze - być może, ktoś tak jak ja nie wiedział o tym stoisku?
Po drugie - możemy tam wszystko zmacać i powąchać.
Po trzecie - sprzedawca zna się na rzeczy. Można z nim tam godzinę przegadać na temat zapachów,                       form i różnic. Dodatkowo jest przesympatyczny! :D
Po czwarte - prócz wosków  i świec, dostępne są tam kule, babeczki kąpielowe, mydła i inne                                   cudowności
Po piąte - dawno nic mnie tak nie zauroczyło i nie poprawiło mi humoru.

Ja po ostatecznym na myślę, pomimo wielu kuszących propozycji, wybrałam granulki Regent House Chocolate. Właśnie je palę i są przecudne. Słodkie, ale nie mdłe. Dodatkowo zapłaciłam za nie coś powyżej 7 zł (akurat była promocja). Normalnie kosztują  9zł, ale na moje oko mam tam spokojnie z 12-15 porcji, więc bardzo korzystnie to wychodzi.




Już zastanawiam się co kupić kolejne. Na dniach ma być dostawa zapachów świątecznych od Yankee, więc pewnie się skuszę.

Z całego serca zapraszam Was do Instytutu Zapachów. I uprzedzam, nie jest to artykuł sponsorowany. Napisałam go pod wpływem radości z odkrycia tego miejsca i przewspaniałej obsługi. Zdradzę też w sekrecie, ze w weekend 18-19 października w rabatomacie będzie dostępny kupon obniżający ceny!

Zapraszam Was na stronę FB:
I oczywiście do komentowania i obserwacji!



piątek, 3 października 2014

Zdradziłam Revlona czyli... zbłądziłam w Rossmanie i poszłam w Tango z Under20

Wycisnęłam mojego Colorstay'a 150 Buff do ostatniej kropelki. Uwierzcie da się. Szkiełko jest niemal "wylizane" do cna. Miałam kupić po prostu kolejną butelkę. Wcześniej jednak wylądowałam w Rossmanie. Miałam kupić jakiegoś sprawdzonego z Maybelline lub Rimmel. I kupiłam Under20 Effect Perfect Cover fluid matujący.
Do tej jakże spontanicznej decyzji popchnęły mnie pochwały które kiedyś wyczytałam w Świecie Panny Joanny *klyk*.
Wypatrzyłam go na półkach z pielęgnacją i zabrałam się za wybieranie koloru. W jego wypadku bardzo ubogo. Tylko 3 odcienie: piaskowy, naturalny, beżowy. W moim odczuciu naturalny był jaśniejszy od piaskowego i to sporo, więc uważajcie i nie sugerujcie się numerkami.
Z lekką obawą wrzuciłam tą lekką, plastikową butelkę do koszyka i poszłam do kasy.


Za 18,99 otrzymujemy 30 ml produktu. Nie jest źle. W pierwszej kolejności uderzy Was mocno cytrusowy zapach fluidu, o którym rozpisuję się już sam producent na opakowaniu: "Aksamitna formuła matująca o świeżym, grejpfrutowym zapachu". Jest wyczuwalny podczas nakładania potem nos całkiem się przyzwyczaja i jest w porządku.
Zapach mnie szczególnie nie drażnił. Nawet pozytywnie zaskoczył, jednak wole jak podkład pachnie hmm... podkładem? Ciężko mi to określić.
Teraz wyciśnijmy coś z tego delikwenta. Powoli! Jedna pompka spokojnie wystarcza na pokrycie całej twarzy warstwą podkładu. Za konsystencje ma ogromny plus. Lubie gęste i zbite podkłady. Cały proces nakładania jest wtedy zdecydowanie czystszy i mam nad nim lepszą kontrolę.


No to nakładam. Smaruję, wklepuję i się zakochuję! Wykończenie jakie zostawia ten podkład, jest czymś z czym się dotąd nie spotkałam. Po nałożeniu jakby znika pozostawiając ten swój Matt Effect. Zupełnie nie czuć go na twarzy. Jest leciutki i bardzo przyjemny w noszeniu. Obawiałam się trochę, ze będzie ciemnieć w trakcie noszenia, ale nic takiego się nie stało. Utrzymuje się bardzo przyzwoicie. Dziś nałożyłam go ok. godz. 14 i do tej pory jest ze mną bez poprawek. I nawet mam pół mat na twarzy! Co do krycie jest raczej średnie, ale i tak zawsze wspomagam się korektorem. Ładnie zmniejsza widoczność porów, nawet na zdjęciach udało się to uchwycić. Przyznam, że naprawdę jestem w szoku i nie spodziewałam się tak przyjemnego efektu. Zobaczymy jak Nasza współpraca sprawdzi się na dłuższą metę i czy nie będzie zapychał. Póki co mogę się oddać temu niewinnemu romansowi z dr Ireną Eris ;)

Poniżej zdjęcie przedstawiające mnie bez makijażu. tylko dla widzów o mocnych nerwach


 Jedna warstwa podkładu


+ puder sypki


Całkiem nieźle daje rade, co?

A tutaj skład jegomościa.


 
Komentujcie, obserwujcie, lajkujcie!
 
 
Instagram: 
 
Gil